...mieliśmy pojawić się na spektaklu ""Cudaczek - Wyśmiewaczek", ale spektakl niestety odwołano.
My, niczym nie zrażeni, postanowiliśmy się wybrać jednak na wycieczkę.
Środek transportu wybraliśmy trochę
nietypowy i na tę wycieczkę pojechaliśmy...POCIĄGIEM!!!
Mama Smerf miała wielkie wsparcie w opiece nad nami. Pojechali z nami nasi kochani Rodzice, którzy doskonale się nami opiekowali.
Pierwszą atrakcją było dla nas wejście na kładkę. Ta wysokość nie każdemu z nas się podobała.
Wreszcie dotarliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki, czyli Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Tam już czekała na nas pani bibliotekarka, która na początek pokazała nam bibliotekę i jej ciekawe zakamarki.
Kto by pomyślał, ze tutaj także spotkamy salę komputerową...
Oczywiście byliśmy nią oczarowani.
Mogliśmy zobaczyć i wypróbować maszynę
do samodzielnego wypożyczania książek.
Zwiedziliśmy część biblioteki,
przeznaczoną dla dorosłych czytelników...
...oraz część przeznaczoną dla takich małych, smerfnych czytelników jak my.
Siedząc grzecznie na dywanie, mogliśmy wysłuchać historii o przygodach Franklina.
Uwielbiamy słuchać różnych historii, które codziennie rano czyta nam nasza Mama Smerf.
Potem mogliśmy skorzystać z kącika zabaw dla najmłodszych (bo mimo, że chcemy być już duzi - to kąciki dla maluchów wciąż są dla nas atrakcyjne)
A gdy już się nabawiliśmy do woli, poszliśmy
aż na ostatnie piętro biblioteki do sali konferencyjnej na spotkanie z Elmerem.
Spytacie pewnie, któż to taki?
Oto i on - Słoń w kratkę.
Następnie udaliśmy się na spacer po Wołominie. Droga dziwnym trafem, zaprowadziła nas na
...plac zabaw..
... z mnóstwem atrakcji...
...smerfnymi huśtawkami...
...a nawet podniebną siłownią...
Wszystkim wiadomo, że po takim wysiłku
należy się nagroda.
A jaka?
Sprawdźcie sami:
Bo przecież musi być - coś dla duszy i coś dla ciała...
I tak nam smerfnie minął dzień w Wołominie.
Jeszcze tylko powrotna podróż
pociągiem do Zagościńca...
...oczywiście pod czujnym okiem Rodziców
i Mamy Smerf.
A nasze wrażenia?
Niektórzy z nas twierdzili,
że była to nasza najlepsza wycieczka.
A pamętacie, jak wygląda herb Wołomin?
Oto mała odpowiedź: